Ivan - 2012-01-25 17:26:40

Godność: Kupiona na czarno. Ivan Inuvarte w chwili obecnej, godności za życia nie pamięta.
Pseudonim: Inu. Inuvarte. Ivanu. Wszelakie inne dziwne transformacje.
Wiek: Bodajże 243 tam wpisane w kartotekę było.
Płeć: Jeśli dobrze pamięta to facet bodajże.
Rasa: Któżby inny - Shinigami ofkors.
Poziom: Średni, stfu.
Charakter: Inuvarte jest gościem narwanym, nieprzewidywalnym, dziwnym i nieokiełznanym jednocześnie. Ma tendencję do wpadania na różne, przeważnie niewykonalne pomysły, przez co niewielu traktuje wszystkie jego wypowiedzi na poważnie. Można go określić mianem wiecznego dzieciaka. Nie potrafi dostosowywać się do sytuacji, za co przeważnie [ehehe, pójdę płakać ;_;] jest karcony. Odkąd przegrał większość posiadanych przedmiotów na zakładach, zaczął nienawidzić wszelakie gry hazardowe pożerające kasę. Zaprzeczać nie będziemy, rozrzutny to on jest. Nastroje ma cholernie zmienne, a czasami wręcz nie do ogarnięcia. Z jednej strony może śmiać się w niebogłosy z usłyszanego dowcipu, a z drugiej rozpaczać z powodu niedawno utraconej, skradzionej stówy.
Pochodzenie: A nie pamięta. Aktualne ciało zawdzięcza pewnemu nekromancie, którego to na swój sposób wykorzystał. Wie jedynie że za życia był biegającym, rozwrzeszczanym gimnazjalistą, wkurwiającym wszystkich napotkanych na drodze ludzi. W sumie zmiany od tamtego czasu nikt nie zauważył.
Historia: Na początku biegał sobie chłopiec. Jak zwykle wkurzał znajomych, którzy to go później gonili. A ostatecznie wpadł pod samochód. I na tym zakończył się jego ludzki żywot. Tyle przynajmniej pamięta. Później długo błąkał się w zawieszeniu, próbując wyczaić jakiegoś naiwniaka, który użyczyłby mu swojej powłoki cielesnej. Na swoje nieszczęście, większość przejmowanych ciał szybko gniła i odrzucała obecność obcej duszy. Tym sposobem mógł w jednym przebywać najdłużej tydzień. O ile ktoś był w stanie wyżyć przy gnijącym cielsku. Nastał jednak dzień, rewolucyjny jeśli chodzi o dotychczasowy żywot Inuvartego - wtedy jeszcze bez nowo objętej godności. Pewien nekromanta wziął biedną, zbłąkaną duszę chłopaka i zajął się nią tak, jak porządnemu ekspertowi przystało. Przez dłuższy czas wspierali się nawzajem. Nie doszłoby do tego, gdyby nie zawarty wcześniej układ. Duch miał pomagać wybawcy w potrzebie, a ten w zamian będzie pracował nad utworzeniem sztucznego ciała dla niego. Tak też się stało. Po około dziesięcioletniej tułaczce z niewyżytym naukowcem udało się w końcu utworzyć sztuczne cielsko, zwane przez niego także pudełkiem na duszę. Zadowolony z wyników chłopak natychmiast wykorzystał pierwszą okazję, jaka mu się trafiła i 'wszedł' do pojemnika. Rozruszał się trochę, po czym wyszedł na świeże powietrze. Zaczął biegać po wszystkim, po czym się tylko dało, śmiejąc się przy tym szaleńczo. Ivan - owy nekromanta - był z tego faktu uradowany. W końcu utworzył coś, co może posłużyć duszom takim jak owy biegający nastolatek i nie należy to do grupy nieudanych eksperymentów. Oparty o futrynę czekał z uśmiechem na powrót podopiecznego. Duch w tym czasie nie próżnował. Odwiedził około dwunastu domów, z których to zwędził jedzenie i do tego nóż. Był po drodze, to uznał że się prędzej czy później przyda. Po pół godzinie wrócił do miejsca zamieszkania. Najedzony już i wyposażony w wiedzę potrzebną do walki za pomocą magii. Odpowiednio zmodyfikował ukradziony wcześniej nóż na skróconą wersję katany, którego też wydajność wzmocnił. Fakt faktem - niewiele to dało, ale zawsze coś. Nekromanta, lekko przysypiający, nie rozumiał aktualnej sytuacji. Był zamroczony do tego stopnia, by nie wiedzieć co się wokół dzieje. Chłopak widział sytuację i postanowił ją wykorzystać. Zaproponował 'twórcy' trening, mający na celu przetestowanie ciała jak i zardzewiałych umiejętności. Wymordowany nekro przytaknął, mimo niedokładnego zrozumienia słów młodziana. Wyprostował się trochę, udając jakiekolwiek zaangażowanie ze swojej strony. Cielesny dusz uśmiechnął się szyderczo. Przymrużył oczy i machnął improwizowaną kataną w jego stronę. W jednej chwili na twarzy prawdziwego Ivana pojawiło się przerażenie, po czym trysnęła krew. Głęboka rana przeszyła na ukos cały tors. Bezwładne ciało padło na ziemię. Zawiedziony oprawca spojrzał na trupa. Miał nadzieję na większą zabawę, ale czego miał się spodziewać po niespełnionym naukowcu bez życia, który trzy czwarte swego nędznego życia spędził w ciasnych, zamkniętych pomieszczeniach. Porzucił broń i jakby nigdy nic wydostał się z odludnych Wysp Południowych.
Po całym tym wydarzeniu przedostał się do wschodniej części Shidevane, gdzie po kryjomu trenował swoje umiejętności walki. Na co dzień rozprawiał się ze złodziejami typu różnorakiego. Tym sposobem trafił pod opiekę Shinigami, który nauczył go części magii Aspektów i ukierunkował na ten 'zawód'. Owy opiekun zawalczył z nim w ramach testu. Nie powiedział w ogóle, jakie są prawdziwe intencje. Po prostu rzucił się na Inuvartego i rozpoczął bezsensowną bójkę. Zauważył potencjał dzieciaka i postanowił zrobić z niego porządnego przedstawiciela Shinigami. Po części mu się udało. Dopóki Ivan nie postanowił działać na własną rękę. Odciął się od nauczyciela i ruszył na szczyt gór Ryaklist, by wspomagać rozejmy wojenne.

+ Historyjka poboczna dotycząca godności postaci. Nie ma żadnego wpływu na kartę [tak myślę. Po prostu musiałam ją spisać bo mną trząchało.]


Ivan zmęczony już tym całym włażeniem na szczyt gór, padł przy bramie wejściowej. Doczołgał się do punktu kontrolnego i oparł brodę na 'parapecie'.
- Godność? - zapytał oschle recepcjonista. Widać było, że cała ta robota już go znudziła do tego stopnia, że wszystko by pewnie zrobił lunatykując.
- Inuvarte... Ivan - wydyszał
- Inuvarte...? Dziwne nazwisko - skomentował Shinigami, wpisując chłopaka na listę
- Nic pan nie poradzisz - wydyszał - Przez ten głupi wyraz 'otwarte' już mi w głowie zostało i mam... - rzucił i przeczołgał się ostatkami sił przez bramę. Gość z recepcji patrzył na przybysza przez chwilę, po czym wzruszył ramionami i wrócił do czytania gazety.

Styl walki: Ivan preferuje używanie ostrzy krótkich, jednakże żadną kataną nie pogardzi. Można uznać, że każdy przedmiot potrafi przerobić na śmiercionośną broń. Tak, nawet kamień w jego ręku jest niebezpieczny, że o piasku nie wspomnę. Styl jego walki można uznać za chaotyczny. Nie myśli nad zadawanymi ciosami, nie ma konkretnej taktyki - idzie na żywioł. Co w sumie nieźle mu wychodzi. Ma tendencję do łączenia walki fizycznej z magią aspektów. Jednakże samej magii używa głównie do wzmacniania zadawanych ciosów. Stara się nie używać jej zbyt często, lub w nadmiarze wykorzystywać 'prymitywne' podaspekty poziomów podstawowych. Samo nastawienie do walki ma obojętne - jak już musi to walczy, jak nie to idź w cholerę.
Wygląd: Czarne włosy ma, często potargane, ano i poszarpaną koszulkę nosi. Większość t-shirtów jest poszarpana, cud że jeszcze zdatna do użytku. I czysta w ogóle. Buty brązowe, na grubej podeszwie. Jeansy do komplety. Z dziurami oczywiście, bo innych nie ma. Okazjonalnie zakłada też krawat czy szarawy już bandaż na szyję, tak dla ozdoby.

www.gorakalwariasociety.pun.pl www.tacbi.pun.pl www.kl3a.pun.pl www.poezje.pun.pl www.startmirocin.pun.pl